» Aktualności

Relacja z imprezy Zmota Challenge
Michał Stachal, 25 października 2011, godzina 23:14

          Śmiało można powiedzieć, że Zmota to jedna z najtrudniejszych imprez w Polsce, przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Z możliwych 111 pkt zdobyliśmy jedynie 41 pkt. Plan był prosty, jedziemy wszystko "suche", a jeżeli starczy czasu to bedziemy robic próby gdzie będzie trzeba się zanurzyć. Nie ma co ukrywać, że termin w którym odbywa się Zmota nie należy do najodpowiedniejszych na głebokie kąpiele. Podczas 12h jazdy zaliczyliśmy wszystkie pieczątki na terenie próby nazwanej żartobliwie jak to na Muppet Show przystało "Świnie w kosmosie". Były to mianowicie piękne trawersy o długości około 1km. Nie były jakieś bardzo trudne, ale pomimo to udało nam się zaliczyć na nich dacha, naszym kolegom boczka, a znajomym z Częstochowy wielokrotnej rolki z której na szczęście wszyscy wyszli cało. Nasze auto nie odniosło większych obrażen pomijając pękniętą przednią szybę i zbite halogeny na dachu. Później podążyliśmy w kierunku próby "Loża tetryków" gdzie już pod osłoną nocy zrobiliśy niemalże wszystkie punkty foto. Niestety pod konieć nasze 3 samchody ugrzęzły w wąwozie gdzie najbliżesze drzewo było oddalone o 70m. W końcu jednemu z nas udało się wydostać i nas powyciągał. Zdecydowaliśmy się odpuścić na dziś i jechać spać na baze w końcu była juz 2 w nocy. Jednak okazało się, że zgieliśmy podczas wyciągania tzw. sierżanta, co wykluczyło nas z dalszej jazdy. Pomimo to zaliczamy Zmotę do udanych imprez bezciśnieniowych. Nasi koledzy kontynuowali walkę z terenem następnego dnia rano, a nam pozostało im kibicować. Niestety Malinowi urwał się tylny wał i szybko skończył jazdę. Natomiast Andrzej, jak zwykle :) musiał zaliczyć wtopę na najtrudniejszej z prób czyli "Kermicie". Po akcji wyciągania Andrzeja zakończyliśmy definitywnie naszą jazdę. Możemy uznać sezon 2011 za skończony i śmało stwierdzić, że był udany i nauczył nas wielu nowych rzeczy i pozwolił nam poznać wielu nowych ludzi. Zapraszamy do galerii.

Powrót